Będąc w Kopenhadze zaczęłam biegać. Przeczytałam kilka fachowych rad i tak przebiegłam kilometr, dwa, a nawet trzy. Potem była przerwa bo zimno, bo deszcz, nie chce mi się. Ale obserwując tych wszystkich biegających ludzi w każdym wieku nogi same chciały biec. Kupiłam sobie nawet buty do biegania, bieliznę itp. I tak powolutku zaczęłam. Oczywiście ciężko było się ruszyć z kanapy. Ale tylko gdy pomyślałam, że fajnie będzie później, po przebiegnięciu 2 km, jak poziom endorfin wzrośnie nawet po takim krótkim dystansie ubierałam buty i ruszałam. Odpalałam Endomondo i do przodu. I tak sobie biegam.
A że w Kopenhadze każdy biegacz znajdzie jakieś wydarzenie dla siebie to Color Run Night okazał się idealny dla mnie. Nie przeszkadzało mi, że będę obsypana kolorowym proszkiem i biegnę w nocy. Miało być fajnie, śmiesznie i tak było..Mój pierwszy pakiet startowy, moje pierwsze 4,5 km. Biegliśmy po placu budowy, wśród baniek mydlanych, omijając ludzi robiących sobie selfi na stojąco lub siedzącą. Niektórzy biegli inni spacerowali. My przebiegliśmy całą trasę. Udało się.
Najszczęśliwsze 4,5 km w życiu.
A że w Kopenhadze każdy biegacz znajdzie jakieś wydarzenie dla siebie to Color Run Night okazał się idealny dla mnie. Nie przeszkadzało mi, że będę obsypana kolorowym proszkiem i biegnę w nocy. Miało być fajnie, śmiesznie i tak było..Mój pierwszy pakiet startowy, moje pierwsze 4,5 km. Biegliśmy po placu budowy, wśród baniek mydlanych, omijając ludzi robiących sobie selfi na stojąco lub siedzącą. Niektórzy biegli inni spacerowali. My przebiegliśmy całą trasę. Udało się.
Najszczęśliwsze 4,5 km w życiu.
Alicja! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńRemigiuszu! Dziękuję... za wszystko!
OdpowiedzUsuńWoow jak miło powspominać i odnaleźć nas na zdjęciach z Wami - tez wielkie DZIĘKI. Zapraszamy teraz na ColorRun do NZ - u nas też było fajnie:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Wam było super!
Usuń