Przejdź do głównej zawartości

Morświny w Danii

Kolejne miejsce, które wyznaczyliśmy sobie do zobaczenia w niedzielny poranek to półwysep.
 A dokładniej pojechaliśmy tutaj:
 Asnæs Skovvej 56, 4400 Kalundborg, Dania.


Plan był taki jedziemy autkiem, spacerujemy, grillujemy, łowimy ryby, czytam książkę.


Z Kopenhagi ruszyliśmy ok 11.00. Po 1 godzinie i 28 minutach podziwiania widoków  z samochodu byliśmy na miejscu.
Na parkingu stało kilka aut.
Kilka metrów dalej była kamienista plaża. Postanowiliśmy, że pójdziemy na spacer i poszukamy miejsca na grillowanie. Ludzi było mało. Ktoś się kąpał, opalał czy łowił ryby. Trochę ciężko chodziło się z wzrokiem skierowanym pod nogi. Ale daliśmy rade. Dotarliśmy do miejsca w którym było ogrodzenie. Przedostaliśmy się przez ogrodzenie i tym samym skończyła się kamienista plaża. Słonko świeciło. Przeszliśmy jeszcze kilka metrów i po pokonaniu niewielkiego wzniesienia znaleźliśmy się na pięknej łące. Łąka okazała się, zielonym, krzaczastym i kwiecistym pastwiskiem. Pomijając krowie kupy jet to super miejsce. Cisza, morze, piaszczysta plaża.
Podziwiając widoki, wypatrzyliśmy, że w wodzie coś pływa. Na początku myślałam, że ktoś nurkuje. Ale po chwili zorientowaliśmy się, że to nie nurek tylko 2 morświny! Piękna chwila, piękny widok. Chwyciłam aparat i próbowałam zrobić zdjęcie gdy tylko się wynurzały. Bardzo ciężko było je sfotografować. Udało się za nim odpłynęły.
Po tym niesamowitym wydarzeniu ruszyliśmy w stronę auta. Przeszliśmy przez łąkę do ogrodzenia. Ścieżką, powędrowaliśmy do polnej drogi, a potem już do autka.
Po zakończonym grillowaniu na kamienistej plaży ruszyliśmy do domu.
W drodze powrotnej zaczęłam czytać o morświnach bo w sumie nic o nich nie wiem. Ty też poczytaj.
Mieliśmy szczęście, że je zobaczyliśmy. Bardzo trudno jest je zobaczyć w naturze. Prowadzą skryty tryb życia. W Bałtyku jest ich prawdopodobnie tylko 450 osobników. Są one zagrożone wyginięciem.



Pokonaliśmy ponad 5km

























Morświn














Czas na grilla





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Fejø

 Fejø to malutka wyspa na którą można dostać się promem. Prom wypływa z Kragenæs na wyspie Lolland i płynie 18 minut.  Po opuszczeniu promu zatrzymaliśmy się na parkingu przy przystani. W małym domku przy parkingu zaopatrzyliśmy się w ulotki o wyspie i dowiedzieliśmy się gdzie możemy znaleźć pieczątkę do naszego Ø-Pas.  Fejø jest szczególnie znane z długiej tradycji uprawy najlepszych owoców w Danii. Wysoką jakość zawdzięcza klimatowi Fejø, który jest idealny do uprawy owoców. Połączenie ok. 200 godzin słonecznych, więcej niż średnia krajowa, łagodna wiosna bez późnych przymrozków, odbicia światła od otaczającego morza i dobre rzemiosło dają owoce o wymiernej i smaczniejszej jakości. Wiele osób odwiedza Fejø, aby przywieźć do domu pyszne specjały, od świeżo wędzonego łososia, po pyszne dżemy, lokalny cydr i brandy, wołowinę, jagnięcinę i oczywiście wszelkiego rodzaju pyszne i świeże owoce.  Jabłka, gruszki, figi, soki jabłkowe, dżemy, miód znajdziesz na straganach pr...

W poszukiwaniu drewnianych olbrzymów w Kopenhadze.

Happy hunting! Tym razem postanowiliśmy poszukać 6 dużych rzeźb, ukrytych w mało znanych miejscach w Kopenhadze (w Rodovre, Hvidovre, Vallensbaek, Ishoj, Albertslund i Hoje Taastrup). Rzeźby są z recyklingu drewna, a wykonał je duński artysta z wolontariuszami. Za pomocą mapy skarbów (http://thomasdambo.com/works/forgotten-giants/) zrobiliśmy trasę naszej rowerowej wycieczki. W sumie pokonaliśmy ponad 40 km i  odkryliśmy nowe fajne miejsca. Zaczęliśmy od Sleeping Louis, potem Hilltop Trine, Oscar Under The Bridge, Little Tilde, Thomas On The Muntains, Teddy Friendly (imiona olbrzymów są imionami wolontariuszy , ktorzy pomagali przy budowie rzeźb). Sleeping Louis jest chyba najmniejszą rzeźbą z całej szóstki. Można nawet do niej wejść, Przy każdej rzeźbie jest tabliczka z wskazówka gdzie jest następna rzeźba. Następnie ruszyliśmy w poszukiwaniu Hilltop Trine. Oooo patrz jest drugi olbrzym, Hilltop Trine. Jeszcze małe prz...

The Color Run Night

Będąc w Kopenhadze zaczęłam biegać.  Przeczytałam kilka fachowych rad i tak  przebiegłam kilometr, dwa,  a nawet trzy. Potem była przerwa bo zimno, bo deszcz, nie chce mi się. Ale obserwując tych wszystkich biegających ludzi w każdym wieku nogi same chciały biec. Kupiłam sobie nawet buty do biegania, bieliznę itp. I tak powolutku zaczęłam. Oczywiście ciężko było się ruszyć z kanapy. Ale tylko gdy pomyślałam, że fajnie będzie później, po przebiegnięciu 2 km, jak poziom endorfin wzrośnie nawet po takim krótkim dystansie ubierałam buty i ruszałam. Odpalałam Endomondo i do przodu. I tak sobie biegam. A że w Kopenhadze każdy biegacz znajdzie jakieś wydarzenie dla siebie to Color Run Night okazał się idealny dla mnie. Nie przeszkadzało mi, że będę obsypana kolorowym proszkiem i biegnę  w nocy. Miało być fajnie, śmiesznie i tak było..Mój pierwszy pakiet startowy, moje pierwsze 4,5 km. Biegliśmy po placu budowy, wśród baniek mydlanych, omijając ludzi robiących sobie selfi n...