Przejdź do głównej zawartości

Distortion 2014

Co się dzieje w Kopenhadze?
Distorion :)
Prosząc Sremka aby sprawdził w którym miejscu zaczyna się pierwszy dzień Distortion usłyszałam: spokojnie trafimy.
I rzeczywiście wysiadając z metra na Norreport, można było łatwo znaleźć kierunek w którym mamy iść. Z oddali słychać było "łupanie" i ta duża ilość ludzi z 6 -cio pakiem w rękach idąca w jednym kierunku.
Im bliżej byliśmy  mój uśmiech na twarzy był coraz większy...dawno nie byłam na takiej imprezie.
Główna ulica na Norrebro oraz jej boczne ulice zostały zamknięte.Co kilka metrów stały różne sceny (namioty, przyczepy, samochody) a na nich DJ z całym nagłośnieniem i swoją muzyką. Muzyka różna od techno, hip- hop, house po biesiadę :) Na Emelgade nogi  same się ruszały w rytm muzyki. Momentami ciężko było przecisnąć się przez te tłumy ludzi aby przejść dalej. Ludzie siedzieli na środku ulicy, na krzesłach lub sofach, inni gromadzili się bliżej sceny. Chociaż najlepsze miejscówki mieli ci co siedzieli z nogami zwieszonymi w dół w oknach. Co jakiś czas nad głową przeleciała dmuchana piłka albo puszka piwa. Wszyscy ruszali głowami w  rytm muzyki, uśmiechali, bawili w pianie,skakali przez skakankę, grali w pin ponga czy hula-hoop :) I tak do godziny 22.00, kiedy impreza kończy się na ulicach, a przenosi do klubów.
Drugi dzień Distortion był w innej części miasta na Vesterbo. Tutaj już było troszkę spokojniej. Więcej ludzi siedziało  popijając alkohol niż tańczyło. Ale też było fajnie. Dj-e grali super.
Ostatni dzień imprezy (final party) odbył się już w Refshalevej w opuszczonej stoczni w samym sercu kopenhaskiego portu. Tutaj wejście było już płatne. My udaliśmy się przed wejście Distortion gdzie była darmowa impreza. No i tutaj nawet widzieliśmy zorganizowaną grupę zbierającą puszki ....pieniądze leżą na ulicy :) Gdy zrobiło się już chłodniej poszliśmy w stronę przystanku dla tramwaju wodnego. I tu miła niespodzianka nas spotkała gdy siedząc na nabrzeżu usłyszeliśmy grający tramwaj. Oczywiście my też nim popłynęliśmy na drugą stronę i z powrotem. Pomarańczowy tramwaj zabierał ludzi z przystanku przy Syrence na drugą stronę gdzie odbywał się Distortion. A co nas jeszcze zaskoczyło podczas tego rejsu...to, że drugi tramwaj który właśnie przypłynął i czekał, aż odpłyniemy zrobił kilka obrotów i dobił do przystanku. Super to wyglądało.
Podsumowując: Ubierajcie ciemne buty...moje jeszcze mają ślady Distortion. To co widzieliśmy nie wypada opisać na blogu tak też przyjeżdżajcie w czerwcu, za rok na Distortion. Przekonajcie się sami, że tutaj jest inaczej!







No i te podarte rajstopy - codzienność :)






Jak ktoś miał ochotę to mógł się przebrać :) Dużo dziewczyn korzystało z takiej przebieralni.
Jedna z licznych toalet dla panów
Kosze na śmieci z kartonów
Toaleta dla panów


Sobieski też tam był :)


Muzyka na rowerze. Jest moc.


No to hop :)







Naleśniki :)





W Kopenhadze pieniążek leży na ulicy. Pani zbiera puszki.


Wesoły pomarańczowy tramwaj wodny. To jest to :)

Final party


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W poszukiwaniu drewnianych olbrzymów w Kopenhadze.

Happy hunting! Tym razem postanowiliśmy poszukać 6 dużych rzeźb, ukrytych w mało znanych miejscach w Kopenhadze (w Rodovre, Hvidovre, Vallensbaek, Ishoj, Albertslund i Hoje Taastrup). Rzeźby są z recyklingu drewna, a wykonał je duński artysta z wolontariuszami. Za pomocą mapy skarbów (http://thomasdambo.com/works/forgotten-giants/) zrobiliśmy trasę naszej rowerowej wycieczki. W sumie pokonaliśmy ponad 40 km i  odkryliśmy nowe fajne miejsca. Zaczęliśmy od Sleeping Louis, potem Hilltop Trine, Oscar Under The Bridge, Little Tilde, Thomas On The Muntains, Teddy Friendly (imiona olbrzymów są imionami wolontariuszy , ktorzy pomagali przy budowie rzeźb). Sleeping Louis jest chyba najmniejszą rzeźbą z całej szóstki. Można nawet do niej wejść, Przy każdej rzeźbie jest tabliczka z wskazówka gdzie jest następna rzeźba. Następnie ruszyliśmy w poszukiwaniu Hilltop Trine. Oooo patrz jest drugi olbrzym, Hilltop Trine. Jeszcze małe przeszk

Fejø

 Fejø to malutka wyspa na którą można dostać się promem. Prom wypływa z Kragenæs na wyspie Lolland i płynie 18 minut.  Po opuszczeniu promu zatrzymaliśmy się na parkingu przy przystani. W małym domku przy parkingu zaopatrzyliśmy się w ulotki o wyspie i dowiedzieliśmy się gdzie możemy znaleźć pieczątkę do naszego Ø-Pas.  Fejø jest szczególnie znane z długiej tradycji uprawy najlepszych owoców w Danii. Wysoką jakość zawdzięcza klimatowi Fejø, który jest idealny do uprawy owoców. Połączenie ok. 200 godzin słonecznych, więcej niż średnia krajowa, łagodna wiosna bez późnych przymrozków, odbicia światła od otaczającego morza i dobre rzemiosło dają owoce o wymiernej i smaczniejszej jakości. Wiele osób odwiedza Fejø, aby przywieźć do domu pyszne specjały, od świeżo wędzonego łososia, po pyszne dżemy, lokalny cydr i brandy, wołowinę, jagnięcinę i oczywiście wszelkiego rodzaju pyszne i świeże owoce.  Jabłka, gruszki, figi, soki jabłkowe, dżemy, miód znajdziesz na straganach przydrożnych prawie p

Jordan moimi oczami.

Jordan odwiedziliśmy pod koniec października. Odwiedziliśmy Amman, Wadi Mujib, Aqaba, Wadi Rum, Góre Nebo, zobaczyliśmy Petre, pływaliśmy w Morzu Martwym. Do Jordanu przylecieliśmy wieczorem. Odebraliśmy na lotnisku samochód i pojechaliśmy do Ammanu. Nasza przygoda zaczęła się od pościgu na drodze, którą jechaliśmy do Ammanu. Policja zatrzymała ruch na naszym pasie. Usłyszeliśmy kilka wystrzałów, jakiś samochód z psikiem przejechał przez pas zieleni na druga stronę jezdni, policjanci wrócili do swojego samochodu, a my ruszyliśmy dalej. Pozostała cześć drogi do naszego hotelu przebiegła spokojnie, zaskoczeniem był tylko jeszcze bardzo ostry zakręt z stromym podjazdem w Ammanie. Później przekonaliśmy się, ze takich zakrętów i podjazdów w Ammanie jest więcej. Wieczorem było chłodno, przydała się ciepła bluza i długie spodnie. Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Wadi Mujib. Trochę bałam się tego miejsca, bo byliśmy tam kilka dni przed zamknięciem sezonu  i myśl o błyskawicznych powo