Przejdź do głównej zawartości

Saltbaekvig czyli o tym jak złamałam zakaz i pierwszy raz wykapałam sie w morzu w Danii.

Tym razem zaciekawiła mnie mała wieżyczka, którą wypatrzyłam na mapie.
Wszystko wskazywało, ze powinniśmy do niej dotrzeć bez problemu.


Po dotarciu do miejscowości Soltbaekvej zostawiliśmy auto na parkingu przy plaży (Vroj parkering).
Aby dotrzeć do wieżyczki musieliśmy zrobić sobie 30 minutowy spacer.
Pogoda była wspaniała. Na plaży przy parkingu w wodzie kapało się kilka osób. A my ruszyliśmy w stronę wieżyczki.







 




A tutaj widać nasza wieżyczkę

W połowie naszego spacerku, zobaczyłam, ze droga jedzie samochód. Zatrzymał się przy mnie. Następnie zostałam poproszona aby zawrócić. Zdziwiona, odpowiedziałam, ze nie było żadnej informacji, ze nie wolno tutaj chodzić. Widziałam tylko zakaz dla rowerów i samochodów ale nie dla ludzi. Bardzo mile małżeństwo z samochodu poinformowało mnie, ze ten teren to rezerwat i ze również jest informacja, ze nie wolno tu wchodzić. Powiedziano mi również żebym wracała plaza, a nie droga, bo tu nie wolno chodzić. Nie do końca wierząc, ze przegapiłam znak, ze nie można tu chodzić przeprosiłam i zawróciłam.





To jest ta informacja, ze nie można tutaj wchodzić, którą przegapiłam.


Gdy wróciliśmy na parking postanowiliśmy, ze wykapiemy się. Ubraliśmy buty do wody i chlup do wody. Woda czysta, ciepła, kraby spacerowaly w wodzie i do tego bardzo mało ludzi na plaży.






A tutaj możecie poczytać więcej o tym obszarze ochronnym czyli o historii słonych bagien, w której wiele łąk, jezior, bagien i fiordów przekształcono w mniej lub bardziej udane tereny rolnicze:
www.saltbaek-vig.dk


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W poszukiwaniu drewnianych olbrzymów w Kopenhadze.

Happy hunting! Tym razem postanowiliśmy poszukać 6 dużych rzeźb, ukrytych w mało znanych miejscach w Kopenhadze (w Rodovre, Hvidovre, Vallensbaek, Ishoj, Albertslund i Hoje Taastrup). Rzeźby są z recyklingu drewna, a wykonał je duński artysta z wolontariuszami. Za pomocą mapy skarbów (http://thomasdambo.com/works/forgotten-giants/) zrobiliśmy trasę naszej rowerowej wycieczki. W sumie pokonaliśmy ponad 40 km i  odkryliśmy nowe fajne miejsca. Zaczęliśmy od Sleeping Louis, potem Hilltop Trine, Oscar Under The Bridge, Little Tilde, Thomas On The Muntains, Teddy Friendly (imiona olbrzymów są imionami wolontariuszy , ktorzy pomagali przy budowie rzeźb). Sleeping Louis jest chyba najmniejszą rzeźbą z całej szóstki. Można nawet do niej wejść, Przy każdej rzeźbie jest tabliczka z wskazówka gdzie jest następna rzeźba. Następnie ruszyliśmy w poszukiwaniu Hilltop Trine. Oooo patrz jest drugi olbrzym, Hilltop Trine. Jeszcze małe przeszk

Fejø

 Fejø to malutka wyspa na którą można dostać się promem. Prom wypływa z Kragenæs na wyspie Lolland i płynie 18 minut.  Po opuszczeniu promu zatrzymaliśmy się na parkingu przy przystani. W małym domku przy parkingu zaopatrzyliśmy się w ulotki o wyspie i dowiedzieliśmy się gdzie możemy znaleźć pieczątkę do naszego Ø-Pas.  Fejø jest szczególnie znane z długiej tradycji uprawy najlepszych owoców w Danii. Wysoką jakość zawdzięcza klimatowi Fejø, który jest idealny do uprawy owoców. Połączenie ok. 200 godzin słonecznych, więcej niż średnia krajowa, łagodna wiosna bez późnych przymrozków, odbicia światła od otaczającego morza i dobre rzemiosło dają owoce o wymiernej i smaczniejszej jakości. Wiele osób odwiedza Fejø, aby przywieźć do domu pyszne specjały, od świeżo wędzonego łososia, po pyszne dżemy, lokalny cydr i brandy, wołowinę, jagnięcinę i oczywiście wszelkiego rodzaju pyszne i świeże owoce.  Jabłka, gruszki, figi, soki jabłkowe, dżemy, miód znajdziesz na straganach przydrożnych prawie p

Jordan moimi oczami.

Jordan odwiedziliśmy pod koniec października. Odwiedziliśmy Amman, Wadi Mujib, Aqaba, Wadi Rum, Góre Nebo, zobaczyliśmy Petre, pływaliśmy w Morzu Martwym. Do Jordanu przylecieliśmy wieczorem. Odebraliśmy na lotnisku samochód i pojechaliśmy do Ammanu. Nasza przygoda zaczęła się od pościgu na drodze, którą jechaliśmy do Ammanu. Policja zatrzymała ruch na naszym pasie. Usłyszeliśmy kilka wystrzałów, jakiś samochód z psikiem przejechał przez pas zieleni na druga stronę jezdni, policjanci wrócili do swojego samochodu, a my ruszyliśmy dalej. Pozostała cześć drogi do naszego hotelu przebiegła spokojnie, zaskoczeniem był tylko jeszcze bardzo ostry zakręt z stromym podjazdem w Ammanie. Później przekonaliśmy się, ze takich zakrętów i podjazdów w Ammanie jest więcej. Wieczorem było chłodno, przydała się ciepła bluza i długie spodnie. Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Wadi Mujib. Trochę bałam się tego miejsca, bo byliśmy tam kilka dni przed zamknięciem sezonu  i myśl o błyskawicznych powo