Przejdź do głównej zawartości

Jordan moimi oczami.

Jordan odwiedziliśmy pod koniec października.
Odwiedziliśmy Amman, Wadi Mujib, Aqaba, Wadi Rum, Góre Nebo, zobaczyliśmy Petre, pływaliśmy w Morzu Martwym.
Do Jordanu przylecieliśmy wieczorem. Odebraliśmy na lotnisku samochód i pojechaliśmy do Ammanu.
Nasza przygoda zaczęła się od pościgu na drodze, którą jechaliśmy do Ammanu. Policja zatrzymała ruch na naszym pasie. Usłyszeliśmy kilka wystrzałów, jakiś samochód z psikiem przejechał przez pas zieleni na druga stronę jezdni, policjanci wrócili do swojego samochodu, a my ruszyliśmy dalej. Pozostała cześć drogi do naszego hotelu przebiegła spokojnie, zaskoczeniem był tylko jeszcze bardzo ostry zakręt z stromym podjazdem w Ammanie. Później przekonaliśmy się, ze takich zakrętów i podjazdów w Ammanie jest więcej. Wieczorem było chłodno, przydała się ciepła bluza i długie spodnie.
Następnego dnia ruszyliśmy w kierunku Wadi Mujib. Trochę bałam się tego miejsca, bo byliśmy tam kilka dni przed zamknięciem sezonu  i myśl o błyskawicznych powodziach o których czytałam nie pomagały, ale chciałam spróbować. Na parkingu stała karetka, nie wróżyło to dobrze. Na miejscu przebraliśmy się. Ja założyłam strój kąpielowy, spodenki i na to koszulka oraz buty do wody. Dodatkowo miałam rękawiczki. Dostaliśmy kamizelki ratunkowe. Telefony i aparaty zostały w samochodzie. Tak zaczęła się nasza przygoda z Sig Trail. Przeszliśmy metalową kładką do drabinki, którą zeszliśmy do wody. Brrr zimna woda-pierwsza myśl. Ale było tak gorąco, że temperatura wody nie przeszkadzała. Woda sięgała poniżej kolan. Miejscami można było iść brzegiem. Kanion robił niesamowite wrażenie już od początku. Wysokie ściany, o rożnych kolorach, kształtach, ptaki i woda - pięknie. Po  przyjemnym brodzenie w wodzie zaczęliśmy zbliżać się do miejsc w których wody było coraz więcej i nurt był silniejszy. Kanion był węższy, słonce już tutaj nie docierało. Pojawiły się pierwsze liny przytwierdzone do ściany. Obserwując jak inni pokonują te odcinki, robiliśmy to samo. Momentami robiły się korki na szlaku, a szum wody odbijał się o ściany coraz głośniej. Pierwsze zanurzenie w wodzie powyżej pasa, trzymanie się liny i odpychanie się nogami od ściany będąc po uszy w wodzie zaliczone. I tak kilka razy. Trzymając się liny, opierając nogi na drabince z liny wspinamy się na kolejny kamień. Jeszcze tylko wspiąć się na kamień z którego leci woda mi na twarz, i jeszcze jeden kamień i jesteśmy na końcu szlaku gdzie jest wodospad. Przy wodospadzie odpoczywaliśmy i zbieraliśmy siły aby wrócić tym samym szlakiem z powrotem. Tak się cieszyłam, że moje 180 cm pozwalało mi zrobić duży krok pomiędzy dwoma kamieniami, trzymając się liny nad rwącą rzeką. Tak się cieszyłam, że nie jestem tu sama i silne męskie ramie pomogło mi wielu miejscach. W drodze powrotnej z największego kamienia mogliśmy zejść po drabince zrobionej z sznurków lub ześliznąć się po kamieniu do kipieli. Ta opcja wydawała się ciekawsza. Przewodnik, który tam był kazał mi zatkać nos jedną ręką, drugą trzymać mocno okulary w dłoni, położyć się i zepchnął mnie z kamienia do wody.  Z krzykiem wpadłam do kipieli. Okulary są, a ręka, która miała zatykać nos, odgarniała włosy z twarzy aby zorientować się gdzie jest lina, której muszę się chwycić. Po raz kolejny silna męska ręka wyłowiła mnie z wody. Woda wylewała mi się z uszu i z nosa. Rany, ale przeżycie. Dalej już było łatwiej. Ostatni odcinek pokonaliśmy na plecach. Położyliśmy się na wodzie i niósł nas nurt wody -najprzyjemniejszy moment szlaku.







W Akabie plażowaliśmy, zobaczyliśmy rybkę Nemo i inne skarby które kryją się w Zatoce Akaby.







Spędziliśmy noc na pustyni Wadi Rum.



























Zjedliśmy obiad, piliśmy pyszną słodką herbatę, słuchaliśmy muzyki.






Następnie odwiedziliśmy Wadi Musa, zobaczyliśmy Petre - ruiny miasta Nabatejczyków.

Skarbiec Faraona





Klasztor

Klasztor

Wąwóz As-Sik

















Klasztor









Wąwóz As-Sik

Skarbiec Faraona

Grobowce królewskie


Kąpaliśmy się w Morzu Martwy, odwiedziliśmy Górę Nebo.


Morze Martwe





W Amanie kupiliśmy pamiątki i kręciliśmy się po mieście.








A poza tym jeździliśmy trasą królewską i nie tylko. Jedliśmy słodycze i piliśmy kawę  z kardamonem.


Pistacjowe słodkości (baklawa)








Zamek w mieście Al-Karak












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

W poszukiwaniu drewnianych olbrzymów w Kopenhadze.

Happy hunting! Tym razem postanowiliśmy poszukać 6 dużych rzeźb, ukrytych w mało znanych miejscach w Kopenhadze (w Rodovre, Hvidovre, Vallensbaek, Ishoj, Albertslund i Hoje Taastrup). Rzeźby są z recyklingu drewna, a wykonał je duński artysta z wolontariuszami. Za pomocą mapy skarbów (http://thomasdambo.com/works/forgotten-giants/) zrobiliśmy trasę naszej rowerowej wycieczki. W sumie pokonaliśmy ponad 40 km i  odkryliśmy nowe fajne miejsca. Zaczęliśmy od Sleeping Louis, potem Hilltop Trine, Oscar Under The Bridge, Little Tilde, Thomas On The Muntains, Teddy Friendly (imiona olbrzymów są imionami wolontariuszy , ktorzy pomagali przy budowie rzeźb). Sleeping Louis jest chyba najmniejszą rzeźbą z całej szóstki. Można nawet do niej wejść, Przy każdej rzeźbie jest tabliczka z wskazówka gdzie jest następna rzeźba. Następnie ruszyliśmy w poszukiwaniu Hilltop Trine. Oooo patrz jest drugi olbrzym, Hilltop Trine. Jeszcze małe przeszk

Fejø

 Fejø to malutka wyspa na którą można dostać się promem. Prom wypływa z Kragenæs na wyspie Lolland i płynie 18 minut.  Po opuszczeniu promu zatrzymaliśmy się na parkingu przy przystani. W małym domku przy parkingu zaopatrzyliśmy się w ulotki o wyspie i dowiedzieliśmy się gdzie możemy znaleźć pieczątkę do naszego Ø-Pas.  Fejø jest szczególnie znane z długiej tradycji uprawy najlepszych owoców w Danii. Wysoką jakość zawdzięcza klimatowi Fejø, który jest idealny do uprawy owoców. Połączenie ok. 200 godzin słonecznych, więcej niż średnia krajowa, łagodna wiosna bez późnych przymrozków, odbicia światła od otaczającego morza i dobre rzemiosło dają owoce o wymiernej i smaczniejszej jakości. Wiele osób odwiedza Fejø, aby przywieźć do domu pyszne specjały, od świeżo wędzonego łososia, po pyszne dżemy, lokalny cydr i brandy, wołowinę, jagnięcinę i oczywiście wszelkiego rodzaju pyszne i świeże owoce.  Jabłka, gruszki, figi, soki jabłkowe, dżemy, miód znajdziesz na straganach przydrożnych prawie p